wtorek, 10 listopada 2015

Najprostszy pecetowy oscyloskop na bazie Arduino UNO


Jednym z najbardziej brakujących przyrządów w moim warsztacie jest oscyloskop. Nieraz brakuje mi tej możliwości zauważenia pewnych trendów, pewnych zjawisk w obwodzie, których bez tego urządzenia zobaczyć nie mogę. Jako że jeszcze własnego oscyloskopu się nie dorobiłem, zacząłem szukać alternatyw. Pomyślałem o Arduino. Znalazłem parę projektów, chodzących mniej lub bardziej, ale najbardziej spodobał mi się projekt autorstwa niejakiego azo747 ze strony
http://sourceforge.net/projects/scopino 
Co prawda parametrami taki oscyloskop dupy nie urywa, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;)


Implementacja urządzenia jest banalna. Wgrywamy projekt Arduino na płytkę, odpalamy program, wybieramy port com, na którym nasze UNO figuruje i tyle. Można się pokusić o jakiś dzielnik napięcia dla wartości wyższych niż 5V albo dodanie składowej stałej na jakimś wzmacniaczu operacyjnym do badania sygnałów przemiennych. W najbliższym czasie pokuszę się o stworzenie takowej dostawki.



poniedziałek, 9 listopada 2015

Tydzień bez smartphona - jak go przeżyłem?


Rachuj nie rachuj, smartphony stały się częścią naszej rzeczywistości. Wszyscy ich używają, gdzie się nie obejrzysz ktoś pyka paluchem w dotykowy ekran. W większości ludki pykają w jakieś strony ze śmiesznymi obrazkami, albo scrollują Facebooka. Sam zacząłem dostrzegać u siebie ten trend, że przez większość czasu używam smartphona do pierdół. Pierdół, których tak naprawdę nie potrzebuje i w żadnym stopniu nie rozwijają we mnie niczego. Dlatego aby chociaż trochę od tych smartphonowych bodźców odpocząć, odstawiłem na tydzień swojego LG L90 na rzecz "iPhona roku 2005" - Sony Ericssona K750i.

Pierwsza reakcja po wzięciu Soniaka do ręki? Szukanie przycisku do blokowania telefonu! Jakiegokolwiek smartphona byśmy nie wzięli, usypiamy/budzimy go do życia pojedynczym klikiem, przeważnie z boku obudowy. Tu takiego rozwiązania próżno szukać, żadnych bocznych klików, żadnych slide-to-unlocków, ponieważ mamy tu staroszkolną kombinację klawiszy z dwóch skrajnych rogów klawiatury.


Muzyka jest najważniejsza.
Pamiętam ten szpan, empetrójka w telefonie! Już nie trzeba było nosić oddzielnego urządzenia. To było coś, do tego 1GB pamięci wymiatał. Muzyka w Sony Ericssonie wciąż mi się podoba, jakością nie ustępuje obecnym chinolom. Para oryginalnych słuchawek, która uchowała mi się w stanie niemalże "nówka fófka nie śmigane" również spisują się fajnie. Dedykowane przyciski do przełączania/pauzowania/zmiany głośności piosenek są również na plus - bez problemów można nimi zarządzać nie wyjmując telefon z kieszeni. Te w obecnych smarthphonach są malutkie, w kieszeni ciężko je wyczuć.
Jedyna wada Sony Ericssona do jakiej można się przyczepić, to dedykowany port gdzie te słuchawki wpinamy. Z czasem zatrzaski po prostu się wyrabiają i przestają dobrze kontaktować. K750i nie posiadał jeszcze automatycznego wyłączania muzyki przy wypięciu słuchawek, toteż czasem w autobusie przypadkiem możemy zagrać na głośniku. 


Zjednoczona rewolucja
Jednakowe złącze micro-usb i mini-jack we wszystkich obecnych smartphonach to najlepsza rzecz jaka mogła się przydarzyć urządzeniom nowej generacji. Nie potrzebujemy żadnych przejściówek a i ładowarkę możemy pożyczyć od kogoś bez znaczenia czy ma Samsunga, LG, Sony czy jakąkolwiek inną markę. No właśnie, ładowarkę...

Z k750i nie muszę dźwigać ze sobą żadnych powerbanków.
Grunt to "prunt"
Testowany przeze mnie telefon został zakupiony w 2007 roku i był używany przez jakieś 5 lat, po czym wylądował w szufladzie. Bateria swoje już przeżyła, ale wciąż daje radę. 4 dni w cyklu mieszanym co prawda pupy nie urywa, jednak syndrom codziennego ładowania "bo może nie starczy na jutro baterii" zniknął. Soniaki były znane z tego że na ostatnich 5% potrafiły wytrzymać nieproporcjonalnie dużo czasu w stosunku do całej baterii, toteż nie miałem większych obaw wychodzić z domu z baterią rzędu tych wartości.

Opera Mini
Jest to przeglądarka która dała drugie życie starym telefonom pod J2ME. Działa stabilnie, strony po GPRS wczytują się dostatecznie szybko. Jak się zapewne domyślacie, nie udało mi się powstrzymać przed wejściem na Facebooka, który choćbym był na końcu świata będzie mi towarzyszył niczym cień. Jego funkcjonalność jest wystarczająca, bez problemu sprawdzimy
Z internetem jest jeszcze jedna ciekawostka: Przeciętna prędkość GPRS rzędu 2-3KB/s jaką osiągnąłem w testach nie wykracza poza ramy "lejków" oferowanych przez większość operatorów, toteż dostęp do internetu mamy za darmo i bez limitów.
Na Operze bez problemu sprawdzimy również GMaila, odszukamy wybrane zagadnienie z Wikipedii i znajdziemy numer do ulubionej pizzerii. Funkcje internetowe? Żaden problem!


"Jeeej, jaki mały"
Sony Ericsson'a jako klasyczny telefon doceniam także za wygodę obsługi. Wyciągasz z kieszeni, bez specjalnej uwagi wklepujesz kombinacje klawiszy do zadzwonienia pod szukany czy ostatnio wybierany numer. Takiej wygody nie zaznacie przy dotykowym telefonie.
Mamy coraz zimniejsze dni i jako że łapki marzną, trzeba odziewać się w rękawiczki. Czułość ekranu dotykowego pozwala obsługiwać telefon w cienkich, (umówmy się - kiepsko ogrzewających), płóciennych rękawiczkach - to fakt. Jednak nie ma szans jeśli założymy coś grubszego/skórzanego. Tutaj po raz kolejny wygrywa telefon klasyczny, guziki i joystick są na tyle wyczuwalne, że nie ma żadnego problemu wyklikać pożądaną kombinacje.

Wnioski
Pierwszy tydzień smartphonowego odwyku przyniósł mi parę korzyści. Zdecydowanie rzadziej spoglądałem na telefon - głównie przez brak powiadomień, to z Facebooka, to z maila i innych usług. Przestałem wgapiać się w niego bezpośrednio przed spaniem - po prostu Soniak szedł spać razem ze mną. Mogę potwierdzić, że odbiło się to pozytywnie na moim spaniu. Internety w tej kwestii nie kłamią, smartphone/tablet/komputer bezpośrednio przed snem = gorsze spanie. Jako że wciąż nie mam parcia na powrót do swojego LG L90, swój smartphonowy odwyk będę kontynuował dalej. 

Polecam wykonanie takiego doświadczenia dla każdego. Znajdź swój stary telefon, zmieniaj karcioszkę SIM i przez tydzień przekonaj się na własnej skórze, czy smartphone jest Twoim sługusem, czy może to Ty jesteś dla niego na każde zawołanie.